fbpx

Ksiądz Jan Kaczkowski, jak mówił sam o sobie, żył „na pełnej petardzie”. Jego wychowankowie dziś niosą jego myśl dalej. – Mam przeczucie i świadomość, że gdybym nie spotkał Jana, to pewnie dzisiaj bym nie żył, a w najlepszy przypadku siedziałbym w więzieniu. Uratował mi życie – powiedział w Programie 1 Polskiego Radia Patryk Galewski, bohater książki „Synek księdza Kaczkowskiego” i pierwowzór bohatera filmu „Johnny”.

Małgorzata Regosz-Kaczkowska jest bratową ks. Jana Kaczkowskiego. – Nasze święta wyglądają prawie zawsze tak samo. Spotykamy się w domu rodziców ks. Kaczkowskiego. Zawsze jest absolutnie niesamowita kolacja wigilijna, nie bardzo tradycyjna, bo mama jest znana z tego, że nie robi tradycyjnych potraw wigilijnych i jest coś zaskakującego. Jest to też dzień, w którym bardzo nam brakuje Jana, ponieważ nawet jak miał wiele obowiązków w Pucku, to późno, ale dojeżdżał do nas. Zawsze na niego czekaliśmy – mówiła.

Jak ks. Kaczkowski stał się przybranym ojcem

Patryk Galewski przyznał, że ks. Jak Kaczkowski był dla niego kimś w rodzaju przybranego ojca. Z kolei jego biologiczny ojciec był alkoholikiem. – Na jednym ze spotkań zapytano mnie: „do pewnego momentu swojego życia, doświadczał pan tego życia jak biologiczny tata?”. Faktycznie tak było. Dzisiaj z perspektywy dorosłego faceta, który jest rodzicem i mężem, mam świadomość, że mój ojciec nie miał tyle szczęścia, bo w życiu nie spotkał takiego Jana, który zmieniłby je i dałby mu możliwość kochać nas świadomie i zadbać o nas – opowiadał.

Gość Jedynki stwierdził, że wybaczył swojemu ojcu. – Jednak z perspektywy bycia tym dzieckiem, które doświadczało tego domu, ja zawsze będę pamiętał te krzyki, ten lęk i ten głód. To jest część mojego życia (…). Bardzo tęsknię za moim tatą, ale nie za tą wersją, którą sobą tworzył, tylko za bliskością, miłością i przytuleniem, które później otrzymałem od Jana. Dlatego mam w sobie gotowość nazwania Jana tatą – dodał.

Projekt Paka dla zagubionej młodzieży

Stąd też powstał pomysł na projekt Paka, którego celem jest odwiedzanie osób w zakładach poprawczych i ośrodkach dla młodzieży. Ks. Jan Kaczkowski zawsze powtarzał, że każdy jest osobą wartościową. – Jan był osobą niedowidzącą, ale widział drugiego człowieka. Kogoś, kto potrzebuje pomocy i drugiej szansy. Z tego powodu to wszystko się wydarzyło – komentowała Małgorzata Regosz-Kaczkowska.

Do projektu zgłosiły się wszystkie zakłady poprawcze w Polsce. – Jako osoba obserwująca z boku projekt Paka, trafiłam do poprawczaka w Poznaniu i tam zobaczyłam młodych ludzi, którzy nie urodzili się źli, tylko urodzili się źle. To chłopcy, z których żaden nie powinien tam być. Ich życia do tej pory były straszne, ja tam po prostu uroniłam wiele łez. Oni kierują się w życiu takimi wartościami, które wśród dzieci z dobrych domów, nie są znane. Tam jest szacunek, lojalność i odwaga. My musimy tylko nauczyć ich, jak z tych wartości korzystać w normalnych relacjach po wyjściu na wolność. Z tego powodu, że szacunek i lojalność znają tylko w sferze zachowań więziennych – kontynuowała.

Tekst: Polskie Radio
Audycja do wysłuchania tutaj: link >>