8 lat temu zmarł 𝗝𝗮𝗻 𝗞𝗮𝗰𝘇𝗸𝗼𝘄𝘀𝗸𝗶 – KSIĄDZ POD PRĄD.
Szedł POD PRĄD w zasadzie przez całe swoje 38-letnie życie. Najpierw jako dziecko i nastolatek, zmagając się ze swoimi fizycznymi niedomaganiami.
Poszedł POD PRĄD, decydując się zostać duchownym – wybór ten był przecież czymś niezwykłym i w jego środowisku rówieśniczym, i w rodzinie.
Podążył POD PRĄD już jako ksiądz, „czytelny znak” Ewangelii w zabieganym świecie.
Podążał POD PRĄD układom i hierarchicznym zależnościom instytucji Kościoła, wielokrotnie krytykując klerykalizm i konformizm, za co płacił swoją cenę.
Wreszcie już podczas choroby szedł ks. Jan Kaczkowski POD PRĄD schematowi człowieka, który w obliczu sytuacji granicznej zamyka się w sobie. Właśnie w tym najtrudniejszym dla siebie okresie życia bodaj najbardziej skupił się na innych – pacjentach, „synkach”, przyjaciołach.
Niczego, co osiągnął ks. Jan Kaczkowski, nie da się oddzielić od jego roli życia – roli księdza. Księdza dostępnego 24/7. Księdza idącego wbrew nurtowi przez niemal 14 lat swojego kapłańskiego życia.
Dzisiejsza rocznica przypada w Wielki Czwartek – dzień ustanowienia Najświętszego Sakramentu oraz Sakramentu Kapłaństwa. Niech KSIĄDZ POD PRĄD – 𝗝𝗮𝗻 𝗞𝗮𝗰𝘇𝗸𝗼𝘄𝘀𝗸𝗶 będzie inspiracją w czasach, gdy pustoszeją seminaria i kościoły…