Podczas ostatnich warsztatów w Zakładzie Poprawczym w Gdańsku wydarzyło się coś niezwykłego. #Garowaliśmy razem proste, domowe dania, które jednocześnie miały w sobie element magii. Każdy miał swoje zadanie  – każde równie ważne, bo było przecież częścią większej całości. Wspólne przygotowanie obiadu przyniosło zatem coś więcej niż tylko smaczny posiłek – poczucie jedności, przynależności. A w tle, jak zawsze, był z nami Johnny, nasz cichy towarzysz.
Czy to już rytuał? Od nakrywania stołu, aż do momentu, w którym wszyscy zasiedli razem do posiłku, czuć było, jak bardzo to Janowe. Niby zwykły obiad, ale pełen zaangażowania i troski podczas jego przygotowania.
Na „deser” Patryk opowiedział historię o Johnnym i torciku wedlowskim 🎂 – może prostą, jak ten z pozoru „zwykły” kotlet mielony, ale ogromnie ważną. Czy ktoś już ją słyszał?