Blisko 80 zgłoszeń do II edycji konkursu o Nagrodę “Okulary ks. Kaczkowskiego. Nie widzę przeszkód” i wspaniała DZIESIĄTKA Nominowanych. Różni ich wiele, łączy jedno – bezinteresownie pomagają innym. Poniżej kilka słów od Nominowanych do Nagrody.

Gala wręczenia Nagrody “Okulary ks. Kaczkowskiego. Nie widzę przeszkód”, połączoną z sopocką premierą filmu pt. “Johnny”. fot. Alina Żemojdzin / KFP

 

JACEK ANTOSZEK

“Dziękuję jeszcze raz za zaszczyt bycia w 10 nominatów, to było dla mnie duże przeżycie i zaszczyt. Tak, to było zaskoczenie, że moja córka zgłosiła mnie do tej nagrody. Przez głowę przechodziły mi myśli, czy moja córka nie traci czegoś w związku z moją działalnością ale teraz widzę, że nie. W drodze powrotnej z Sopotu, po wizycie w Hospicjum w Pucku usłyszałem najpiękniejsze słowa…wiesz tato dzięki tobie też staje się lepszą osobą. Osobiście cieszę się, że mogłem zarazić ją hospicjum, bo od 5 lat również pracuje w hospicjum.

Może zacznę od czym jest dla mnie nominacja. Nominacja do tej nagrody to najważniejsze wyróżnienie dla mnie jakie do tej pory otrzymałem, po pierwsze, że ksiądz Jan jest jednym z najważniejszych moich wzorów i autorytetów, po drugie jest to radość, zaszczyt, nobilitacja ale i zobowiązanie do dalszego działania, nominacja jest też wyrazem uznania i ale forma podziękowania dla wszystkich którzy pomagają mi pomagać, to im ją dedykuję bo bez nich nie dałby rady, jest też reklamą dobra, o którym często w zagonionym świecie bombardowanym złymi wiadomościami zapominamy, jest też ważnym przesłaniem że warto widzieć człowieka w człowieku… ta nominacja dała mi również siły i wiatru w żagle do dalszego działania. Kiedy nominacja ujrzała światło dzienne otrzymałem tyle ciepłych słów od różnych osób, że do dziś targają mną olbrzymie emocje.

Informacja o swojej działalności…i tu zaczynają się schody ponieważ dla mnie to nic nadzwyczajnego, po prostu wychowano mnie w duchu szacunku do drugiego człowieka, bez względu na wszystko, moja babcia zawsze mi mówiła, że nigdy nie można przejść obok człowieka w potrzebie, może nie podobać ci się jego zachowanie, poglądy itp. ale dla Ciebie ma być ważne jego człowieczeństwo. W człowieku różne rzeczy można zmienić, człowiek może się zmienić, ale nikt nie zmieni tego że jest człowiekiem i dlatego zasługuje na szacunek, szansę, pomoc. I chyba to jest moja działalności. Staram się nie przechodzić obojętnie. Robiłem to jako pracownik korporacji, jako społeczny kurator sądowy, jako związkowiec, społecznik no i w końcu jako medyk. W tym roku minęło jak sprawdziłem 17 lat pracy z ludźmi ciężko chorymi, od 2 lat robię to jako pielęgniarz, zmieniłem zawód po 21 latach pracy w korpo, ponieważ wiedziałem, że beze mnie dadzą sobie radę, a w hospicjum przyda się każda para rąk, poza tym pielęgniarstwo kocham, widzę owoce swojej pracy, widzę uśmiechniętych ludzi pomimo choroby, kiedy mnie widzą. Jestem wierzący, uważam, że dostałem ten dar i nie chciałbym go zakopać i nie korzystać – to byłoby barbarzyństwo.

Kiedyś jedna z moich przyjaciółek hospicyjnych, tak nazywam ludzi, których poznałem opiekując się ich bliskim, a którzy pozostali w moim życiu a ja w ich. Napisała post zgłaszając mnie do osobowości roku, który bardzo mnie wzruszył, bo nie miałem pojęcia, że ludzie odbierają mnie w taki sposób
“choć moja głowa już biała, wiele lat trudnych doświadczeń za mną, przez ponad 40lat, nie spotkałam nikogo tak oddanego drugiemu Człowiekowi w cierpieniu jak Jacek Antoszek. Nie odstrasza Go ludzkie cierpienie, ból fizyczny, smród, głód, paprzące się rany, zmiana pieluchy… nie. nigdy. Jest zawsze tam, gdzie zagląda choroba, bieda, opuszczenie, kalectwo. Z odchodzącym zostaje do końca, bliskich wspiera. Jest ostoją w tym najtrudniejszym etapie życia. Konfrontuje się z tym, co wszyscy tak bardzo od siebie odsuwamy…”

 

IZABELA LEŚNIAK

Całe moje dorosłe życie zawodowe powiązane jest z pomaganiem, wspieraniem, słuchaniem, doradzaniem innym. Jestem pracowniczką socjalną od prawie 30 lat. Zaczynałam od pracy w małej popegerowskiej gminie, gdzie dosłownie było widać biedę. Matki, które opiekowały się dziećmi i czekały na mężów wracających najczęściej w stanie wskazującym z pracy. Dzieci, które nie miały żadnych perspektyw na lepsze jutro , gdzie tylko ucieczka z rodzinnych stron przynosiła szansę na inne życie. Tamta pomoc to było ratowanie bytu, godności i dosłownie człowieczeństwa.

Dzisiejsza pomoc drugiemu człowiekowi to wspieranie, nie wyręczanie. To wszystkie działania zmierzające do pokazywania ludziom jak sami mogą sobie pomagać. Ile w innych jest możliwości, potencjału i tylko odpowiednie pokierowanie, naprowadzenie wskaże odpowiedni kierunek. To tzw. przysłowiowa wędka, a nie ryba podana na tacy. Moja działalność skupia się obecnie na wydobywaniu potencjału z osób, które nie mają wiary we własne możliwości. Każdy z nas przecież woli i bardziej docenia to, jeśli sam coś osiągnie, do czegoś dojdzie własnym staraniem i pracą. Bardzo mnie cieszy widok rodzin, które odkrywają siebie na nowo. Paradoksem w mojej pracy jest to, kiedy rodzina czy osoba nie oczekuje już wsparcia. Oznacza to, że stanęła na nogi,
przezwyciężyła kryzys. Wtedy mogę powiedzieć o sukcesie.

Nominacja do nagrody ,,Okulary ks. Kaczkowskiego” jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem i niesamowitym zaskoczeniem. Tym bardziej, że do nominacji przyczynili się moi współpracownicy. Znaleźć się wśród 10 wspaniałych, pięknych ludzi, którzy czynią dobro, pomimo wszystko, to jak sięgać gwiazd. Kiedy dotarło do mnie, jak wielką rangę stanowi ta nominacja i jak pokornym człowiekiem trzeba być wobec niej, to trochę się obawiam. Mam jednak nadzieję, że nie stracę uważnych oczu na piękno w drugim człowieku”.

 

MARTA OSTROWSKA

“Jestem niezwykle dumna mogąc być częścią nagrody im. Ks. Jana Kaczkowskiego. Znalezienie się w gronie 10 nominowanych osób to zaszczyt, ale także duże zaskoczenie – nie wiedziałam, że w ogóle zostałam do nagrody zgłoszona.

Od wielu lat, razem z zespołem Fundacji Podróże bez Granic, staramy się przełamywać bariery w myśleniu zarówno uczestników naszych wyjazdów – osób z różnymi niepełnosprawnościami, ale także wszystkich którzy się z nami stykali i widzieli, że nie ma przeszkód aby każdy żeglował, jeździł samochodami terenowymi, skakał ze spadochronem, latał balonem czy pływał kajakiem. Podobna idea przyświeca książkom, które tworzę od 2 lat. “Przygody Rysia i Krzysia” mają na celu pokazanie już najmłodszym, że wszystkie dzieci są  takie same, mają te same marzenia i pomysły. Też chcą się bawić, chodzić na plażę, jeździć na rowerze czy na nartach! I mogą robić to wszystko!

Bardzo cieszę się, że ta działalność została zauważona i doceniona. W nagrodzie “Okulary ks. Kaczkowskiego. Nie widzę przeszkód” bardzo cenię właśnie to, że pomaga odkrywać i premiuje osoby, o których na co dzień nie jest głośno – jednostki, które całą energię wkładają w działania, a niekoniecznie w ich promocję”.

 

MONIKA LEWANDOWSKA

“Dziękuję Kapitule FundacjI im. Ks. Jana Kaczkowskiego za nominację do Nagrody Okulary ks. Kaczkowskiego NIE WIDZĘ PRZESZKÓD. Traktuję tę nominację jako mandat do dalszego działania i jednocześnie potwierdzenie, że to co robię, to co robimy wspólnie jako grupa pomorskich i ogólnopolskich społeczników, i jak robimy, robimy dobrze.

Nominacja to przyzwolenie autorytetów do jeszcze mocniejszego “ciśnięcia do przodu” w temacie realizacji równych praw osób z niepełnosprawnościami i osób zagrożonych wykluczeniem społecznym w Polsce”.